3xŚnieżka=1xMont Blanc

3xŚnieżka=1xMont Blanc to jeden z najtrudniejszych biegów w Polsce.

Do wyboru są trzy dystanse: 17km – 1xŚnieżka, 36km – 2xŚnieżka i wreszcie 55km, czyli 3xŚnieżka=1xMont Blanc.

Skąd nazwa?

Śnieżka 1603 m n.p.m. x 3 = 4809 m n.p.m.
Mont Blanc = 4810 m n.p.m.

Pomysł na bieg jest naprawdę świetny! Co z resztą widać po ogromnym zainteresowaniu – aby wziąć udział w imprezie trzeba było wykazać się szybkim refleksem 😉

My wybraliśmy dystans średni, 36km, dwa razy zdobywając Śnieżkę, czyli najwyższy szczyt Karkonoszy.

3xŚnieżka=1xMont Blanc
fot. Fotografia Bez Miary Magdalena Bogdan

O 3xśnieżka=1xmount Blanc usłyszałam po raz pierwszy niedługo przed rozpoczęciem zapisów.

Widząc niecierpliwość i ekscytację innych w oczekiwaniu na otworzenie formularza rejestracji wiedziałam, że bieg musi być wyjątkowy.

Na start zdecydował się też Maciek, więc gdy tylko zapisy ruszyły, z bijącym sercem zapisywałam nas podczas zajęć na uczelni 😉 Miejsca na wszystkie biegi skończyły się w pół godziny.. przez kolejne dwa dni niecierpliwie odświeżałam listy startowe sprawdzając czy udało nam się załapać, bo wszystko zależało od tego jak szybko przelew dotarł do organizatorów. Na szczęście wkrótce zostały nam przydzielone numery i mogliśmy rozpocząć nasze przygotowania do zawodów.. A przynajmniej zacząć się nimi stresować te kilka miesięcy w przód 😉

Na bieg jako support pojechał z nami Tomek, który bardzo nam pomógł ogarnąć wyjazd logistycznie i wspierał na trasie 🙂

2xŚnieżka..

Na dystansie średnim, w którym startowaliśmy rozgrywane były Mistrzostwa Świata w długodystansowych biegach górskich. Startowały one 20 minut wcześniej, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć naszą elitę i podziwiać jak się biega będąc wymiataczem 😉
Tydzień przed zawodami obawialiśmy się upału, a dwa dni przed – śnieżycy 😉 W sobotę nad ranem temperatura odczuwalna na Śnieżce wynosiła -18 stopni, taki psikus.
Jednak jak się okazało podczas biegu nie było tak strasznie.

Pierwsza pętla była świetna!

Humor dopisywał, nic nie bolało, podejścia nie były wcale takie strome.. no i wtedy mijało się metę i rozpoczynało drugie podejście na Śnieżkę.. tego co się działo na drugiej pętli lepiej nie wspominać, ale chyba przeszłam przez  wszelkie stany załamania nerwowego 😛 Ostatecznie na szczycie dałam się wyprzedzić dwóm kobietom, jak później się okazało spadłam wtedy z 2 na 4 miejsce. Chyba muszę popracować nad motywacją. No i formą 😉

Maciek skończył z bardzo dobrym czasem na 17 pozycji, w dodatku nie wyglądał wcale na zmęczonego 🙂

Śnieżka nie po raz ostatni

Bieg bardzo mi się podobał, organizacja była na wysokim poziomie, a wolontariusze i zabezpieczający trasę byli niesamowici!
Udział w 3x Śnieżka = 1x Mont Blanc będę długo wspominać i na pewno postaram się jeszcze w nim kiedyś wziąć udział. Chociaż za rok trzeba liczyć na jeszcze większe szczęście, ponieważ organizatorzy zapowiadają losowanie uczestników 😉

A teraz..

Pozostało przygotować się do Ultrajanosika, gdzie również biegniemy na 35km! Tym razem dam z siebie więcej 🙂
Judyta
3xŚnieżka=1xMont Blanc
fot. HernikTeam

To był mój pierwszy start w biegu górskim na takim dystansie.

Dotychczas miałem jedynie przyjemność biec parę razy po 25 km. Kilka tygodni przed 3xŚnieżka=1xMont Blanc myślałem, że będzie ciężko. Po biegu… zdania nie zmieniłem, ale i tak było fajnie!

W dniu biegu moim planem było jedynie przebiegnięcie trasy biegu. Początkowo nie nastawiałem się na żaden czas. Jako, że pogoda nie nastrajała optymistycznie, chciałem to jedynie przebiec i mieć to z głowy. Początek biegu był spokojny, nawet za spokojny. Po chwili uznałem, że ustawiłem się za daleko na linii startowej i postanowiłem trochę przyśpieszyć. Po około 2 kilometrach, przed pierwszymi podbiegami ustabilizowałem tempo i począłem mozolne męczenie się z pierwszymi podbiegami.

Dopiero wtedy ustawiłem sobie priorytet – przebiec trasę poniżej 4 godzin.

Pogoda póki co dopisywała, ale im dalej w las tym  robiło się coraz chłodniej. Gdzieś od tego czwartego kilometra wiedziałem, że nie będzie lekko. Podbiegi były coraz cięższe, a pogoda coraz gorsza. Około 6 kilometra spotkałem Tomka, który kibicował nam podczas biegu. W wyniku jego słownego dopingu przyśpieszyłem, lecz po chwili uznałem, że nie jest to najlepszy pomysł ze względu na śliskie kamienie znajdujące się na trasie. Już w spokojnym tempie dobiegłem na szczyt śnieżki po raz pierwszy. Jestem zdecydowanym zwolennikiem podbiegów niż zbiegów, dlatego też nie szarżowałem w drodze na dół w stronę Karpacza.

Po zrobieniu pierwszej pętli uznałem, że nie było tak źle i druga pętla też jakoś pójdzie.

Myliłem się. Kiedy wybiegłem, że ścieżki leśnej i ujrzałem potężny podbieg czułem, że trochę pocierpię. Tak też było. Toporny podbieg/marsz pod górę zakończony zdobyciem Śnieżki w ciągu równych 3 godzin. Wymęczyło mnie to strasznie, ale wiedziałem, że miałem spory zapas czasu. Jak mówiłem – nie biegłem na jakiś rekord, byle nie przekroczyć 4 godzin. Dlatego i tym razem nie zbiegałem w stronę Karpacza na 100%, bojąc się by nie przydarzyła mi się jakaś kontuzja po drodze.

Dopiero na ostatnim kilometrze „puściłem” nogi i zdecydowanie przyśpieszyłem. Po drodze udało mi się wyprzedzić jednego biegacza i na metę wbiegłem w czasie 03:44:55. Pomyślałem, że wynik całkiem niezły, biorąc pod uwagę, że nigdy nie biegłem takiego dystansu w górach. Potem jednak czułem niedosyt i miałem wrażenie, że mogłem lepiej pobiec 😉

Maciek

3xŚnieżka=1xMont Blanc
fot. HernikTeam

Pojechałem na Śnieżkę myśląc, iż będę dzielnie wspierał Judytę i Maćka.

Plan był taki że w razie piekielnych upałów będę im podawał wodę w określonych wcześniej punktach. Pech chciał jednak, że takiego wsparcia nie potrzebowali 😛
Jeszcze dzień przed biegiem nie widziałem sensu wychodzić nawet na trasę biegu – brzydka pogoda, zimno, mgła, aż człowiekowi odechciewa się wszystkiego.

W dniu biegu stwierdziłem, że nie będę siedział w hotelu kiedy nasi biegacze będą się mierzyć z tą ciężką trasą w jeszcze cięższych warunkach.

Plan był taki – wyjdę godzinę przed startem i może dotrę na Śnieżkę przed nimi, żeby chociaż fotkę im strzelić. Niestety wszystko się tak poukładało, że z hotelu wyszedłem razem z naszymi zawodnikami, a na trasę ruszyłem 20 minut przed ich startem. Ostro się zawziąłem i po życzeniu im powodzenia ostro ruszyłem na trasę biegu.
Na 7 kilometrze dopadł mnie Maciek 🙂 Judyta dorwała mnie na szczycie Śnieżki, mieliśmy niesamowite zgranie, gdyż ja dopiero co wyszedłem na szczyt.

Następnie ruszyłem w dalszą drogę.

Biegacze mieli do pokonania zbieg do Karpacza, a następnie kierowali się z powrotem na Śnieżkę, tym razem szlakiem czerwonym. Tym właśnie szlakiem postanowiłem schodzić w dół, na przeciw naszym klubowiczom. W połowie owego szlaku znajduje się schronisko, i tam też postanowiłem na nich zaczekać. Najpierw pojawił się Maciek, któremu przekazałem uwagi co do czekającego go śliskiego i ostrego podbiegu. Później pojawiła się Judyta, której także jedynie czym mogłem służyć to radą i ostrzeżeniem o panujących dalej warunkach.
Następnym punktem gdzie chciałem spotkać naszych zawodników była meta. Mając do pokonania jeszcze pół kilometra do mety dostałem telefon od Maćka, który ukończył już bieg. A tak się spieszyłem żeby go dorwać zanim wbiegnie na metę 😉 Maciek po prost jest za szybki! Na szczęście udało mi się zobaczyć finisz Judyty.

Co do warunków na trasie biegu..

..deszcz, duchota, na szczycie deszcz z lekkim śniegiem, za chwilę znowu przejaśnienie, które szybko ustąpiło dalszym opadom. Trasa ciężka, mokra i śliska. Podbiegi ostre i technicznie wymagające. Przeszedłem jedynie 20 km odcinek trasy którą biegacze pokonywali i powiem szczerze, że podziwiam każdego kto ukończył ten bieg. Trasa oczywiście przepiękna widokowo, aczkolwiek deszcz i mgła nie pozwalały cieszyć się tym pięknem w całości. Bardzo jednak nakręcał mnie widok turystów, którzy mocno dopingowali biegaczy. Sam również starałem się jak najbardziej dopingować zawodników, mierzących się z tym jakże trudnym biegiem.

Widziałem ile wysiłku kosztował ten bieg i bardzo podziwiam oraz gratuluje wszystkim, którzy podołali.

Największe gratulacje należą się naszym zawodnikom, którzy nie znali trasy. W moim mniemaniu są zwycięzcami! Judyta, Maćku – świetna robota, gratuluję!
Tomek
3xŚnieżka=1xMont Blanc
fot. BikeLIFE