17. PZU Cracovia Maraton
Największa biegowa impreza w Krakowie nie mogła by się odbyć bez udziału naszych klubowiczów. Silna grupa kilkudziesięciu osób pojawiła się na starcie 17. PZU Cracovia Maraton natomiast reszta dzielnie wspierała na dwóch punktach dopingowych. Uwierzcie, że ten maratoński dystans dało się pokonać z uśmiechem na twarzy! To niesamowite jak pasja potrafi połączyć ludzi. Przez cały weekend przemierzając kolejne kilometry biegacze zmagali się z upałem, przekraczając swoje granice, aby finalnie cieszyć się ogromną satysfakcją na mecie.
Cracovia Mini Maraton
Biegowe zmagania rozpoczęły się od Cracovia Mini Maratonu, czyli od trasy o długości 4200 m, która przebiegała wokół krakowskich Błoń. To idealna propozycja dla rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem lub doskonała rozgrzewka przed niedzielnym maratonem. Nie zabrakło również tych ambitnych, którzy postawili sobie za cel ukończenie wszystkich trzech biegów organizowanych w ramach 17. PZU Cracovia Maratonu. Nasi reprezentanci uzyskali następujące wyniki:
Bogusław Opryszek – 00:15:35 (Miejsce OPEN-30, M50-1)
Michał Targosz – 00:15:49 28 (Miejsce OPEN-33, M30-11)
Magdalena Nabielec – 00:16:11 (Miejsce OPEN-35, K20-3)
Liuba Pudlyk – 00:22:05 (Miejsce OPEN-239, K20-13)
Jakub Kwiatkowski – 00:28:25 (Miejsce OPEN-563, M30-76)
Bieg Nocny
Dla osób, chcących rywalizować na nieco dłuższym dystansie przygotowano jak co roku wyjątkowy Bieg Nocny. Ku zaskoczeniu pogoda tym razem dopisała. Uczestnicy mieli do pokonania 10 km trasy biegnącej w samym centrum miasta. Start i meta mieściły się dokładnie w tym samym miejscu, z którego w niedziele startowali maratończycy. Zainteresowanie imprezą było ogromne, wzięło w niej udział 3,5 tysiąca osób. Nic dziwnego, bowiem bieg ten charakteryzuje się bardzo efektowną oprawą, a trasa oprócz bulwarów Wiślanych biegnie obok najważniejszych zabytków Krakowa. Sama atmosfera panująca w centrum miasta była niecodzienna. Widzowie mogli między innymi podziwiać pokaz laserowy.
Tomasz Wiśniewski – 00:38:16 (Miejsce OPEN-27, M-22)
Michał Targosz – 00:38:40 (Miejsce OPEN-34, M-29)
Magdalena Nabielec – 00:39:05 (Miejsce OPEN-42, K-7)
Maciej Jura – 00:39:17 (Miejsce OPEN-43, M-36)
Andrii Muran – 00:40:28 (Miejsce OPEN- 61, M-50)
Joanna Nabielec – 00:42:52 (Miejsce OPEN- 105, K-16)
Marcin Jurczenko – 00:49:41 (Miejsce OPEN- 359, M-312)
Jakub Kwiatkowski – 00:52:14 (Miejsce OPEN- 656, M- 564)
Liuba Pudlyk – 00:56:55 (Miejsce OPEN- 1189, K-248)
Jacek Sapa – 01:03:51 (Miejsce OPEN- 1981, M-1396)
Cracovia Maraton
„Maraton to ponad 42 km endorfin i szczęścia.”
Niedziela, 22 kwietnia. Danie główne tego weekendu – 17. PZU Cracovia Maraton. Co to był za dzień! Godzina 9:00, prawdziwie upalny dzień, 5848 biegaczy na starcie. uczestnicy pobiegli jedną pętlą, startując na Rynku Głównym. Po 5-latach przerwy pojawili się w Nowej Hucie, przebiegając przez Plac Centralny im. Ronalda Reagana, kończąc dystans maratoński w sercu Krakowa – na Rynku Głównym.
Niepewność, strach, obawa, spokój, radość, podniecenie, euforia towarzyszące przed…w końcu satysfakcja, zadowlenie lub ból, zawód, rozczarowanie towarzyszące na mecie. To tylko parę z wielu emocji jakie wiążą się z maratonem. Szczególnie tym pierwszym. Każdy stojąc na starcie, czegoś się spodziewa. Dla części z nas to tylko kolejny bieg, kolejny medal na ścianie, kolejne 42,195 km w nogach, dla innych to prawdziwe wyzwanie, wyczyn, spełnienie marzeń. Wśród naszych klubowiczów, byli zarówno debiutanci jak i osoby walczące o kolejne życiówki. Jesteśmy z Nich bardzo dumni! Wykręcili naprawdę świetne wyniki. Część z nas walczyła do końca z bólem, kontuzjami i tylko dzięki silnemu charakterowi, wsparciu od innych uczestników, dopingowi na trasie, postawiła swoje biegowe buty na mecie. Nasza duma Paweł Strękowski, ukończył maraton z czasem 02:51:24, zajmując tym samym 43 miejsce OPEN. Ogromne gratulacje!
Jakie są Jego wrażenia po biegu? Czy ma jakąś receptę na sukces?
„No kurczę nie wiem jaki przepis nie mam żadnego… Taka chyba natura. Bozia szybkości nie dała, techniki, podejścia, zdrowia itp., ale zrekompensowała głową. Wiem, że jest to niesprawiedliwe jak niektórzy biegają 10 lat, super dieta, abstynencja, regularne treningi, a przychodzi miłośnik piwka, czasami zapali papieroska, biega fatalnie technicznie od 2 lat i pokazuje plecy heh. Tak jak Rafał wczoraj do mnie jaką mam receptę, to naprawdę nic specjalnie nie robię. Fakt, że robię sporo kilometrów i wplatam bieganie w pracę – nawet do urzędów, lekarzy czy pracy lubię podbiec. Samochodu rzadko używam, a w mpk to nawet nie wiem jak bilet kasować. Na lotnisko zawsze jeżdżę na rowerze, z lotniska do noclegu truchcik, a zwiedzanie biegowo. Wrażenia? – Nakręcają mnie takie zawody, a taka pogoda jak wczoraj to już podwójnie, bo oprócz biegania trzeba myśleć jak tu się czasem schować w cieniu, kiedy wodę pić itp. Recepta? – nigdy nie ustalam czasu, nie używam słuchawek, pulsometru, a tempo dostosowuję do oddechu. Dzielę sobie 42 km na 4-5 mniejsze odcinki i tylko o nich myślę. I nie myślę o bólu, a uwierzcie wczoraj bolało mnie okrutnie. Miałem chwile zwątpienia na 18 km i 24 km. Chciałem zejść z trasy…”
Kolejna gwiazdeczka, Łukasz Rogoziński, któremu udało się spełnić maratońskie marzenie. Powiedzenie „do trzech razy sztuka” się sprawdziło, prawda?
„Jak to mówią do trzech razy sztuka. Teraz udało się przebiec i to w czasie, który satysfakcjonuje mnie w 100% Po roku nie tylko ciężkich treningów, ale przede wszystkim walki z samym sobą i próbą przekonania siebie, żeby spróbować jeszcze raz zawalczyć o wynik, który marzył mi się rok i dwa lata temu. Dziś maraton kończę z uśmiechem na ustach i spełniony :)”
Agnieszka Bodzioch, której do złamania 4 h zabrakło zaledwie 5 sekund. Czy ta świadomość stała się motywacją na kolejne biegi? Czy wręcz przeciwnie, była powodem rozczarowania?
„Tak, do pełni szczęścia zabrakło 5 sekund. Ale to ma swoje plusy. Ogromną motywację na kolejne starty 🙂 Udało mi się ukończyć drugi w życiu maraton i jestem z tego bardzo dumna. Nie liczyłam na wiele, co więcej po raz pierwszy czułam niepokój przed startem. Byłam świadoma, że kontuzje i choroby przeszkodziły w przygotowaniu do tego dystansu. Ale niczego nie żałuję. Tak miało być. Trzeba się cieszyć z tego co jest. To wszystko nie udałoby się gdyby nie wsparcie tak wielu osób. 🙂 Najlepsza ekipa pod słońcem – ITMBW dziękuję <3 Wsparcie i towarzystwo w biegu, doping na trasie… bez tego ten maratoński dystans byłby pewnie męczarnią :)Uśmiech do dziś nie schodzi mi z twarzy, a endorfiny wciąż buzują we krwi. Polecam każdemu! Emocje, które towarzyszą na mecie są nie do opisania. To trzeba przeżyć.”
Pod szyldem ITMBW Kraków startowało wielu. Byli to zarówno nasi członkowie jak i sympatycy. Każdy zapisał swoją historię na karcie Cracovia Maratonu.
Na koniec nie możemy zapomnieć o podziękowaniach dla naszej grupy wsparcia!! Dzięki Wam było o nas głośno! Sami doskonale wiecie, jak ważne w chwili zwątpienia i zmęczenia jest doping i energia innych ludzi! Jesteście najlepsi!
Pora ochłonąć i powoli wracać do rzeczywistości. Po chwili wytchnienia, niezmiennie zapraszamy na cykl naszych treningów. Gwarantujemy, dzięki nim marzenia o maratonie stanie się realne!
Autor: Agnieszka Bodzioch