Xterra Poland – cross triathlon na Zakrzówku

Zawsze odkąd wsiadałem na rower marzyłem by kiedyś wziąć udział w triathlonie, potem przyszło bieganie a na pływanie póki co się nie zanosi. Gdy jednak nadarzyła się okazja by jako zawodnik zadebiutować w tej dyscyplinie od razu się zgodziłem, mimo iż to tylko sztafeta, to jednak można z bliska przyjrzeć się tej dyscyplinie od środka z czym się ją je i na czym tak naprawdę polega. To samo dotyczy się strefy zmian i całej sportowej otoczki wokół tej widowiskowej i niezwykle zaciętej rywalizacji.

fot. VENI VIDI PHOTO

Niespodziewany start

Sam pomysł bym wystartował pojawił się nagle, niespodziewanie. Otóż dnia 12.08 miałem biec IV Wierzchosławicki Półmaraton Leśny, jednak zorientowałem się że nie mam opłaconego startu, a zbliżał się weekend i wypadałoby gdzieś pobiec, przepalić płuca. Wieczorem napisała do mnie koleżanka ścigająca się w Maratonach MTB czy nie mam ochoty dołączyć do niej i jeszcze jednej dziewczyny do sztafety podczas Xterry. Chodziło oto bym po prostu pobiegł. Gdybyście widzieli me oczy iskrzyły się jak spadające gwiazdy, wszak ten cykl jest uznawany za najlepszy cykl cross triatlonu na świecie. Kilka godzin namysłu, analizowania i sztafeta była gotowa. Potem przyszła kolej na nazwę. Padło na WATAHA 3M.

I tak :
Pływanie 1,5km – Modesta
Kolarstwo 38 km – Monika
Bieganie 10km – Michu.

Pierwsza i druga zmiana sztafety

Godzina 13:30 nastąpił start Xterra Poland, Najpierw zawodnicy PRO, po 3 minutach reszta świata, amatorzy, pasjonaci i sztafety.
Po pływaniu byliśmy 2 sztafetą MIX, do pierwszej traciliśmy 5 sekund, Modesta płynęła znakomicie wyszła z wody chyba w pierwszej 10-tce kobiet open zaraz po Pro. Szybka zmiana i na rower wsiada Monika, ja w tym czasie zaczynam się przebierać i prowadzić dość intensywną rozgrzewkę – skipy, przebieżki, wymachy rąk, nóg + nawadnianie organizmu. Po około 5-7 minutach na 2 rundę wjeżdża Monika, jesteśmy nadal 2 sztafetą Mix, przewaga sztafety 1 jednak wzrasta do 1 minuty i 51 sekund, a za nami w odstępie 2 minut na 2 rundę kolarstwa wjeżdża 3 mix. Po upływie 30 minut schodzę do strefy zmian i tu się zaczyna. Pierwszy MIX zaczyna zmianę z roweru na bieg i sru, poszli, 4 minuty za nimi sztafeta 3 mix, a Moniki nie ma. Myślę co jest, coś się stało? Czekam kilka minut jakieś 3 i jest, szybka zmiana odpinam z nogi chipa, przyczepiam do swojej i ogień.

3 zmiana i bieg

Trasa biegu prowadziła urokliwymi, momentami dość niedostępnymi dla zwykłego śmiertelnika fragmentami osuwisk, trawersów i lasu. Była to trasa typowo interwałowa z jednym podejściem po skałach i kilkoma mocnymi podbiegami, na których były luźne kamienie i składała się z 2 pętli po około 5 km wraz z dobiegiem 200 m do mety. Zaczynam dość dobrze, zważywszy na to, że biegnę na „świeżości” to bez przeszkód mijam zawodników startujących na dystansie PRO, którzy nie dość że przed chwilą skończyli rower to jeszcze mają w nogach 1,5 km pływania. Momentami ich konsternacja jest porażająca, słysząc mój oddech normalnie robią miejsce bym mógł spokojnie biec, nie ma przepychania – jest ustępowanie szybszemu bez względu czy to sztafeta, czy PRO czy ktoś kto biegnie „na zaliczenie”. Istna wyższa kultura. Pętla mnie zaskoczyła mnóstwo zakrętów, podbiegów – extra, to lubię do tego upał, wymarzone warunki jak dla mnie do tego typu biegu. Runda mija szybko, wpadam na rundę drugą i zaczyna się mijanka, wiem rozumiem, słowa kibiców „ patrzcie ten znów tu, ale sadzi” no ale co poradzę, że szło dobrze. Po upływie 47 minut wpadam na metę – szok, niedowierzanie stało się, na biegu odrobiłem 6,48 minuty straty. Jesteśmy 3 sztafetą MIX na Xterra Poland.

fot. VENI VIDI PHOTO

Upragniona meta

Podczas biegu wyprzedziłem 48 zawodników i zawodniczek różnych dystansów łącznie z PRO, Amator i tych „na zaliczenie”. Miałem 2 czas biegu wśród sztafet a ogólnie 19 czas na ponad 240 zawodników. Udało się, to była mega przygoda. Ciekawostką jest fakt, że byliśmy jedyną sztafetą Mix w której były dwie kobiety, tym większy był aplauz gdy wchodziliśmy na podium a spiker czytał nazwę sztafety i podawał oficjalne indywidualne czasy naszej ekipy. Za rok trzeba wrócić by znów poczuć klimat czegoś wspaniałego, bo te zawody mają w sobie duszę, mają swą dramaturgię, polot i są wisienką na torcie w 2 fazie przygotowań do biegowego sezonu jesiennego. Xterra żyje swym życiem, za niedługo Xterra Italia i inne rejony Starego Kontynentu by wszystko zakończyć na Hawajach – gdzie odbywają się Mistrzostwa Świata w tej odmianie Cross Traithlonu.

Być może się uda zbudować na następny rok jakaś naszą klubową sztafetę byśmy mogli walczyć na urokliwych trasach krakowskiego Zakrzówka i ze zwykłego „zjadacza chleba” być choć przez chwilę częścią światowego czempionatu i poczuć się jak PRO, a potem to już kto wie co będzie…może nawet i na szyje założą kiedyś kwiatowy medal ;).

Autor: Michu Targosz