W artykule przedstawiamy postać Bogusława Opryszka. Czyli dobrze rozpoznawalnego i lubianego w całej biegowej Małopolsce, przy tym niezwykle charakterystycznego, biegacza biegającego pod pseudonimem „Rączy Koń”.
Boguś to człowiek orkiestra i prawdziwy skarb dla ITMBW. Wspaniały kumpel, świetny biegacz i organizator. Człowiek z niesamowitymi, wprawiającymi niejednokrotnie w osłupienie, pomysłami. Zdobywca wielu konkursów na najlepsze przebranie. Osoba, która potrafi przez cały rok przychodzić godzinę przed startem cotygodniowych biegów (Parkrun i ITMBWIeczorem) by oznaczyć trasę. Ale od czego się wszystko zaczęło?
O tym opowie już sam Boguś. Zapraszamy do lektury 😀
W życiu czasem miewa się różne pasje, ja też miałem kilka, ale pierwszą, której podporządkowałem swoje życie był rower. Za pierwszą pensję kupiłem, co? Oczywiście rower, koła 28 cali, siodło na sprężynach, jeden hamulec typu ,,kontra”- marki Ukraina. Na taki wtedy było mnie stać.
W latach 90-tych modne stały się rowery MTB. Wtedy zaczęło się moje rowerowe szaleństwo. Jeździłem często, czytaj codziennie, a w dni wolne od pracy dużo i daleko. Były wyjazdy grupowe, jednak najczęściej wolałem sam eksplorować nowe, często piękne okolice Krakowa i Małopolski.
Kilka faktów:
- w 1998 r. przejechane 10122 km
- w 1999 r. przejechane 12945 km (roczny rekord)
- w latach 1996-2014 przejechane 167420 km!
- 23.07.2006 r. wycieczka rowerowa z kolegą dookoła Tatr – 230 km.
- 26.07.2007 r. eskapada rowerowa, trasa:Kraków-Krościenko-Kraków – 260 km
- 15.08.2008 r. to było 10 godzin na siodełku, trasa:Kraków-Nowy Wiśnicz-Nowy Sącz-Limanowa-Mszana Dolna-Myślenice-Kraków, w efekcie wykręcone 282 km w jeden dzień na MTB!
- 27.07.2008 r. kolejny długi wypad: Kraków-Szczawnica-Kraków – 260 km
Aż w końcu przyszedł czas na starty w przeróżnych zawodach rowerowych, mając takie solidne przygotowanie pojawiły się sukcesy, pierwsze medale i puchary ! 1 czerwca 2003 roku do Krakowa zawitał Puchar Polski – cykl maratonów MTB, oczywiście zapisałem się. Był to mój pierwszy start w tak poważnym i wyczerpującym wyścigu. Pojechałem na najdłuższej pętli (115 km). Później przez następne lata było wiele maratonów MTB, dużo wspólnych wyjazdów z najlepszym kolegą Stasiem Piątkiem. Dużo przygód, dużo znacznych osiągnięć sportowych, zbyt dużo by w tej relacji opowiedzieć. To były piękne chwile i niezapomniane przeżycia, które do dziś mile wspominam! Tych lat nie zapomnę do końca życia!
Ale nadszedł rok 2012 i wtedy za namową Stasia Piątka wystartowałem w pierwszym biegu, tak BIEGU!
To był Bieg Leliwitów w Tarnowie (10 km), po którym przez trzy dni chodziłem po schodach na sztywnych nogach. Tak miałem zakwaszone uda! Tak właśnie, nieco boleśnie zaczęło się moje bieganie, które szybko stało się moją, kolejną wielką pasją, bo w drugich zawodach było już lepiej. Bieg Sylwestrowy (w słynnym stroju więźnia)!
Natomiast w trzecim starcie szybki bieg i pierwsza dekoracja – I Bieg Wielkich Serc – 3 msc w kat. M40!
Kolejna ważna data, tj. 01.03.2013 r. Wtedy to na Błoniach jadąc rowerem spotykam biegających Jakuba Krejpcio, Jacka Smolińca i Rafała Oświęcimkę i już następnego dnia przebiegam z nimi kilkanaście kilometrów. A następnego dnia, tj. 3 marca 2013 r.pierwsze spotkanie ITMBW Kraków przy ul. Św.Tomasza 8. No, a dalej to już się potoczyło. Pierwszy półmaraton Marzanny, pierwszy parkrun i tak dalej i tak dalej. Aż po dzisiejszy dzień!